piątek, 17 października 2014

Rozdział 37

EMY
Nie musiałam dwa razy mu mówić. Momentalnie złączył nasze usta w pocałunku. Muszę przyznać, że on bardziej dział na mnie niż Krystian. Moje serce przyśpiesza jak tylko go widzę. Nie wiem czy to już miłość, ale chyba powoli zakochuje się w nim.
Po krótkiej chwili oderwał się od mnie.
- Nawet nie masz pojęcia ile na to czekałem.- powiedział opierając swoje czoło o moje.- Ale było warto.- widziałam w jego oczach małe ogniki szczęścia. Ten jego błysk w oczach jest zniewalający.
- Cieszę się.- uśmiechnęłam się.

Później siedzieliśmy wtuleni na sofie wystawionej na balkonie i podziwialiśmy niebo.
- Muszę przyznać, że Krystian jest idiotą. Dziwie się, że on mógł cię zranić. Jesteś taka delikatna.- wziął moją dłoń i mierzył względem swojej.- Sam nie zasługuje na ciebie, Emy. Jesteś jak porcelana.- mówił powoli, jakby bał się, że nie nic z tego nie zrozumiem.
- Jak już coś, to ja nie zasługuje na ciebie. Zauważ, że każda dziewczyna w szkole stara się żebyś na nie chociaż spojrzał.
- Chłopacy też się za tobą oglądają. Nie wiem czemu nie chcesz dostrzec tego jaka piękna jesteś.- głodził moją dłoń kciukiem.
- Masz cudowny charakter. Miałam szczęście, że się poznaliśmy.- nic nie odpowiedział tylko słabo się uśmiechnął. Widziałam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam na niego naciskać.

DAMIAN
- Śpisz ze mną?- zapytałem z uśmiechem.
- No chyba, że wolisz żebym spała na podłodze.- zaśmiała się.
- Ze mną.- objąłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie.
- Podjęłam dziś najlepszą decyzję w swoim życiu.- zarzuciła mi ręce na kark i pocałowała. Nie wiem czy Emy nie będzie żałowała znajomości ze mną. Zobaczymy z czasem.

Rano obudziłem się przed szatynką. Muszę przyznać, że słodko śpi. Jest taka niewinna. Odgarnąłem jej kosmyk włosów z czoła na co delikatnie je zmarszczyła i przytuliła się do mnie. Teraz mogę umierać.

EMY
Wstałam około 10, a chłopaka nie było przy mnie. Rozejrzałam się niespokojnie. Jednak po chwili poczułam piękny zapach więc poszłam w jego kierunku.
- Pięknie pachnie- powiedziałam kiedy weszłam do kuchni.
- Mam nadzieję, że podobnie smakuje.- wyglądał zabawnie z mąką na klacie. - Śmieszy cię coś?- spojrzał na mnie z jedną uniesioną brwią.
- No może troszeczkę.- dałam mu szybkiego buziaka, ale on złapał mnie i znów przyciągnął do siebie.
- Nie skończyłem.- pochylił się nad mną i bardo delikatnie mnie pocałował. Oderwał się i nachylił aby powiedzieć mi coś na ucho.- Powinnaś częściej nosić moje bluzki.- a kiedy odeszłam klepnął mnie w tyłek. Ten dzień zapowiada się super.


od autorki: jest beznadziejny! Wiem, że jest krótki i słaby.
Zabijecie mnie, że dopiero pisze, ale musiałam napisać cokolwiek.
Niedługo minie mi rok pisania. Niestety z tą datą nadchodzi koniec tego opowiadania.
Zostaną jeszcze dwa blogi i muszę powiedzieć, że nadal mam pomysły więc nie skończę
z pisaniem!
Komentujcie i klikajcie przeczytane